wtorek, 19 lutego 2008

Kto sieje wiatr zbiera burze...

czyli nie czyń drugiemu (sobie) co tobie nie miłe...
Ponieważ jako człowiek parający się szamanizmem (chociaż... raczej amatorsko) z pojęciem wiedzy, że mogę wpływać na pogodę. Wychodzę to przestaje deszcz padać, chmury się rozstępują nic wielkiego w sumie. Jedynie co to z wiatrem nie umiałem się dogadać. Kiedyś miałem taki dzień, że moje starania nie bardzo odnosiły skutek z wypogodzeniem. Do tego zostałem z lekka szturchnięty ambicjonalnie, bo przecież nikt nie ma wpływu na pogodę. No to powiedziałem sobie w duchu " nie ma?!?, to ja Ci pokażę!!!" Przed powrotem do domu skupiłem się, żeby była burza, taka jakiej tu jeszcze nie widzieli. Następnego dnia okazało się, że zostaliśmy zaproszeni przez rodzinkę w miejsce w którym byłem tyle, że oddalonym o 2 km. Był to 3 dzień po mojej myśli "ja Ci jeszcze pokaże". Piękny letni dzień, pięknie normalnie dzień cudowny. Po godzinie czy dwóch od naszego przyjazdu, zaczęło wiać, przyszły chmury. W pewnym momencie był taki fajny efekt. Chmury ułożyły się tak, że zostało kółeczko na słońce, niczym na błysk lunety snajpera tuż przed oddaniem strzału.
I padł strzał, najpierw zaczęło padać lekkim deszczem niczym wystrzelona seria na postrach przeciwnika. Ponieważ było ciepło było nawet przyjemnie. Ale następnie wiatr wydął swe płuca i powiało chłodniejszym powietrzem do tego tak powiało, że namioty przy przyczepach zaczęło podnosić. Wszyscy nie patrząc na to czy chłód czy deszcz pobiegli trzymać główny namiot pod którym była kuchnia. Było nas tam z 9 osób, każdy trzymał ile miał sił w rękach. Ale wiatr niestrudzenie raz za razem podnosił zapięty i trzymany namiot. Do tego deszcz co rusz zalewał dach namiotu powodując zagrożenie załamania się. Namiot przy innej przyczepie nie wytrzymał naporu wiatru i deszczu. Do tego doszła artyleria z gradu. Zaliczał trafienia raz za razem. A to w czyjeś ręce trzymające rurki namiotu a to w głowy jeżeli ktoś miał blisko do płachty. Po pół godzinnej walce namiot został obroniony. Ale ogólne straty były ogromne. Połamane namioty, u sąsiada nie wytrzymał namiocik i odfrunął na pole, połamała się altanka z drewna. Kilka drzewek nie wytrzymało. Burza była jakiej dawno nikt nie widział.
Co prawda osoba wątpiąca, w moje zdolności nie była świadkiem, ale ja byłem :D
co zasiejesz to zbierzesz...

Można powiedzieć przypadek. Zbieg okoliczności. Niefart losu czy cokolwiek innego.
Możliwe, że to nie tylko moja "zasługa", chociaż Ci co liczyli szkody raczej by mnie zlinczowali ;)
Kto wie, ile osób wsparło mój "projekt", albo ilu wzmocniłem sygnał. tego nikt poza tym co widzi nasz świat w 4 wymiarach lub więcej nie zbada. Trzeba by zapisać wszystkie myśli, emocje, wypowiedzi każdego człowieka w regionie. Ale to jest naruszenie praw wolności człowieka ;)
Wiele z nas uważa, że na to co się dzieje nie mamy wpływu. Jednak czy naprawdę?
Większość naszego ciała jest nowa co kilka miesięcy, a co 3 lata nasze ciało ma nowe wszystkie organy.

Większość naszego ciała to woda.


Japoński naukowiec Masaru Emoto zbadał próbki wody pod mikroskopem. Zamroził je i sprawdzał ich kształt. Woda była poddawana różnym myślą naklejonym na butelki, a następnie zbadana. Więcej o eksperymentach w książce Masaru Emoto "Woda - obraz energii życia".
Efekt:
(znalezione tu)
- Woda destylowana
- Przez Ciebie choruję. Ja Ciebie zabiję.
- Dziękuję
- woda przed modlitwą
- woda po specjalnej modlitwie.

Wnioski...

W sumie te obrazki mówią same za siebie. Nawet kawałek kartki naklejony na butelkę może zmienić kształt strukturalny wody. Jaki więc mamy wpływ, na świat na nas... przecież my to woda, woda która jest pojona codziennymi myślami, ja to jestem taki, ja to jestem taka. Jeżeli ten sam ryż zamknięty w słoiku może sfermentować i mieć miły zapach pod wpływem słowa "dziękuję", a drugi zgnić bo karmi się go myślą np "ty głupcze". To co się staje w nas którzy na co dzień słyszą, od samych siebie albo od innych, że jesteśmy głupi, idiotyczni itp. Niby to takie dziwne powiedzieć kocham siebie, dziękuje że jestem, jestem wspaniałą osobą. Bo niby nie jesteśmy. Ale czy ktoś nam broni być?? I czy warto myśleć o innych źle??? Zwłaszcza jeśli wypływa w nas gniew, czy złość sami karmimy się tym stanem i największą ofiarą takiego stanu jesteśmy głównie my.

Powiedzmy sobie:
kocham siebie, dziękuje że jestem, jestem wspaniałą osobą

Brak komentarzy: