niedziela, 11 maja 2008

pamięć a czas

czyli jak zmienić przeszłość i wpłynąć na przyszłość...
Każdy z nas ma w swojej przeszłości, mniej lub bardziej przykre doświadczenia, które chciałby zmienić. Mówi się "czas goi rany" i jest to prawda, bo z czasem poprzez zdobywanie kolejnych doświadczeń nabieramy dystansu do sytuacji, bądź do osób w niej występujących, złamane serca się łączą itd. Czasem patrzymy na dane sytuacje jako na błogosławieństwo, pomimo, iż w danej chwili była to tragedia życia. Jak pokazuje doświadczenie z czasem zmieniamy swój stosunek do wydarzeń, ale jeśli chcemy możemy zmieniać je szybciej.
Tak jak ze zmianą własnego wizerunku czy postawy w przyszłości wiąże się praca nad innym widzeniem siebie. Tak i praca z przeszłością wiąże się z innym widzeniem siebie w danej sytuacji oraz osób w niej występujących.
Mówią "co się stało to się nie odstanie", i się nie odstanie, jeżeli ktoś umarł raczej się go nie wskrzesi, ale zawsze można o tym kimś pamiętać. I de facto nie zmieni się żadnej sytuacji. jedyne co możemy to możemy zmienić swoje podejście do wydarzenia.
Jeżeli czujemy się pokrzywdzeni, winni lub obwiniamy kogoś za coś co zrobił. Trzymamy gniew czy urazę (lub inne niewłaściwe i niepotrzebne odczucia) do siebie czy kogoś.
Ja rozumiem, że można sie na kogoś wkurzyć mieć żal czy coś, ale trzymanie tego w sobie przez większość życia szkodzi tylko nam. Bo istota która wywołuje dane stany, albo może być totalnie nieświadoma naszego istnienia, tego że nas wkurza, a może i być zadowolona ze tak właśnie jest mając z nas "polewkę".
Jak pokazuje czas i doświadczenie, wcześniej czy później zmieniamy nastawienie do danej sytuacji, no chyba że ktoś lubi tkwić w swoim zacietrzewieniu.
Jak można zmienić nastawienie do przeszłości a tym samym i przeszłość.
Przeszłość jak wiemy jest zapisana głównie w naszej pamięci o danym wydarzeniu.
Bywa tez na filmach, zdjęciach itp.
Jedynym ze sposobów jest wyparcie danego zdarzenia z pamięci, sposób skuteczny, ale potencjalnie nie najlepszy, ponieważ głęboko gdzieś urazy pozostają, a jak się trafi, że z jakiegoś powodu się przypomni, to masakra.
Lepszym sposobem jest powrót do sytuacji i zobaczenia jej jako inną sposób lepszy od poprzedniego ale też nadal trzyma się urazy chociaż już w mniejszym stopniu.
Najlepszym według mnie jest dostrzeżenie powodów zajścia danej sytuacji (chociaż nie każdy chce i potrafi dostrzec, że miał wpływ na jej powstanie, jeżeli był jej czynnym uczestnikiem), jeżeli sytuacja nas nie dotyczy (nie uczestniczymy w niej bezpośrednio) np koleżanka z koleżanką zrobiły coś tam komuś nam bliskiemu, i są naszym wrogiem publiczny numer jeden.
Wtedy należy się zastanowić dlaczego bierzemy to do siebie, i po co nam to.
Następnie gdy już dostrzeżemy powody sytuacji dobrze jest wybaczyć sobie oraz osobą biorącym udział w zajściu. Bo to, że wypadło na nie to akurat były jako istoty najbliżej, żeby się dopasować do wzorca. Oczywiście to, że wypadło na nie nie oznacza, że nie należy ich pociągnąć do odpowiedzialności, jeżeli np złamały prawo.
Wybaczyć im należy głównie dla siebie, bo dane osoby nie muszą o tym wiedzieć, chyba że są na tyle blisko, że warto im zakomunikować.
Są jednak ludzie którzy trzymają sie swoich wrogich uczuć, bo ktoś zrobił coś nie wybaczalnego.
I ich wola, chcą proszę bardzo, ale to głównie oni cierpią i każdy wcześniej czy później to zrozumie.
Co to daje, że nasza sytuacja jest uzdrowiona, nie ciągnie się to za nami i możemy inaczej spojrzeć w przyszłość.
Tak jak z przyszłością, tworzenie swojego wizerunku jest budowaniem siebie.
Można zarzucić, że to okłamywanie siebie. W pewien sposób tak, ale jak to mówią:

"1000 razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą"

Dlatego lepiej zmienić niekorzystną prawdę, na prawdę która pomoże nam lepiej żyć.

Brak komentarzy: