czwartek, 25 marca 2010

I love you

czyli co nas może spotkać....

Będąc na działce tuż przed powrotem położyłem się i w przestrzeń powtarzałam I love you odczuwając przy tym pełnię tego co mówię. Otaczała mnie błogość i miłość. Gdy już jechaliśmy powtarzałem sobie w myślach I love you nie mając obiektu od tak sobie powtarzałem. Przejeżdżając przez okoliczną wioskę tuż za nią zobaczyłem, że jakieś 100-200 metrów przede mną ląduje biały gołąb na środku mojego pasa i siedzi na nim. Wcisnąłem hamulec tak by wyhamować tuż przed nim.
Miałem może 10 km/h albo mniej będąc tuż przy gołębiu, ten poderwał się dopiero w momencie, gdy miał wybór czy przetoczyć się pod samochodem czy nie. Zobaczyłem wtedy trzepiące skrzydła kremowego gołębia przelatujące nad maską i szybą.
A później zobaczyłem panią na rowerze z otwartą buzią.

Patrząc w lusterka gołębia już nie widziałem.

Jednak dla mnie był to bardzo piękny symbol wynikający z tego co robiłem.
Poczułem, że to otwarcie nowej drogi.

I love You, niby nic a tak wiele zmienia...

Brak komentarzy: